sobota, 14 stycznia 2017

Dzień 365.

No i nadszedł ten dzień. W końcu. Szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, że się uda. A jednak się udało - prowadzę bloga od roku. W sumie myśl o tym poście trzymała mnie przez ostatnie trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Jakieś piętnaście tysięcy razy chciałam już rzucić to wszystko w cholerę, uciec do odległej galaktyki, i wleźć pod koc, bo to
Czytaj dalej...

sobota, 7 stycznia 2017

Rzeczy, których nie napisałam w 2016 roku

Nie podsumuję dzisiaj postanowień czytelniczych z zeszłego roku. Nie odczuwam również potrzeby podzielenia się takowymi na rok nadchodzący (to nie tak, że ich po prostu nie ma, skąd). Nie zamierzam opisywać swoich postanowień noworocznych, bo nie przypuszczam żeby moje plany związane z niegarbieniem się miały kogokolwiek zainteresować. Dzisia
Czytaj dalej...

poniedziałek, 7 listopada 2016

Targi Książki w Krakowie

Pierwsze spostrzeżenie z Targów nie jest w żadnym stopniu zaskakujące; było strasznie dużo ludzi. Nie wiem czego się właściwie spodziewałam, ale na pewno liczyłam, że będzie się dało w miarę swobodnie poruszać (spoiler: przeliczyłam się). W sumie i tak miałam farta. Po pierwsze: mieliśmy kupione przez Internet bilety. Po drugie: w środku byl
Czytaj dalej...

czwartek, 1 września 2016

Spełniam nie swoje marzenie - wrażenia z Norwegii

Strasznie się stresowaliśmy tym wyjazdem. Życzliwi znajomi bombardowali nas ze wszystkich stron rewelacjami o gigantycznych komarach (na które nie działają żadne Brosy, Offy i inne specyfiki), średnią temperaturą powietrza latem około piętnastu stopni (jechaliśmy z namiotem) i ulewami. Tydzień przed wyjazdem był wypełniony głównie lataniem po sk
Czytaj dalej...

sobota, 13 sierpnia 2016

LBA, czyli kto by się spodziewał...

... bo ja na pewno nie. Kilka dni temu Rilla z bloga Papierowa Dolina nominowała mnie do LBA, czyli Liebster Blog Award (niezorientowanych odsyłam do akapitu niżej). Przyznam, że kiedy to zobaczyłam, po prostu opadła mi szczena. Bo wiecie… kto normalny nominuje do CZEGOKOLWIEK blożka padniętego od trzech miesięcy?  Rillo, jesteś nienorma
Czytaj dalej...

czwartek, 5 maja 2016

"Bez kitu", haiku i szkolne autobusy - recenzja "Prawie jak gwiazda rocka"

"Niosę nadzieję. Jestem jej głosicielką. Chyba to właśnie robię - bez opamiętania - i dlatego wciąż krążę wokół wielkiej ognistej kuli na niebie (mowa o słońcu ziom!)."



O czym właściwie jest "Prawie jak gwiazda rocka"? Większość czytelników chyba twierdzi*, że o "sile przyjaźni i optymizmu, który pomaga podnieść się z nawet najtrudniejszych sytuacji". Otóż nie. Nie zgadzam się z tym zupełnie. Wydaje mi się, ze recenzujący albo wcale nie przeczytali książki, albo mocno upraszczają. Amber wcale nie podniosła się z trudnej sytuacji dzięki przyjaciołom, ani optymizmowi. Jeśli już miałabym formułować jakieś złote myśli na ten temat, byłoby to raczej coś w stylu "Co cię nie zabije to cię wzmocni". Następny cios może cię wbić głębiej w ziemię, albo z niej wygrzebać.

Obiecywałam, że kiedy już przeczytam tę książkę, dam znać jak było z wątkiem romantycznym. Teraz mogę już oficjalnie potwierdzić: "PRAWIE JAK GWIAZDA ROCKA" TO PRODUKT PRZEBADANY POD KĄTEM WYSTĘPOWANIA WĄTKÓW ROMANTYCZNYCH I OKREŚLONY JAKO W STU PROCENTACH BEZPIECZNY DLA ZGORZKNIAŁYCH SINGLI CIERPIĄCYCH NA LOVEFOBIĘ.


W książce nie ma raczej szalonych zwrotów akcji, ale czyta się dobrze i lekko. Połknęłam ją w jeden dzień, nie wysilając się szczególnie .

"Piszę kolejne
Haiku i cieszę się
Bieżącą chwilą"

Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to pierwsze co rzuciło mi się w oczy (i od razu nastawiło pozytywnie): Amber jest wierząca. Nie chodzi nawet o to, że mamy wspólne poglądy, czy coś, ale po prostu imponuje mi kiedy pisarz nie ma oporów przed poruszeniem kwestii wiary bohatera, bo zazwyczaj ta sprawa jest traktowana jak potrzeby fizjologiczne - dyskretnie zamiatana pod dywan, a czytelnik może się jej tylko domyślać.
Nie spodobało mi się za to coś, co chyba miało podnieść wrażenie autentyczności, ale wywołało u mnie raczej uczucie pod tytułem "Temu autorowi wydaje się, że jest siedemnastolatką? Jeśli tak, to jest w sporym błędzie." Chodzi mianowicie o wtrącane często i namiętnie wyrażenie "bez kitu". Nie podpasowało mi po prostu.

W przeciwieństwie do barwnej i wielowymiarowej Amber, inni bohaterowie wydają mi się nieco... zaniedbani. Niby mamy Federację Fantastycznych Fanatyków Franksa, Chrystusowe Diwy z Korei, szeregowca Jacksona i metodystyczny dom starców, czyli, wydawałoby się, kopalnie ciekawych postaci. A jednak, nie polubiłam nikogo szczególnie (no, może poza ojcem Chee i Joann Sędziwą). Nawet o przyjaciołach Amber nie wiemy zbyt wiele.

Czy "Prawie jak gwiazda rocka" mi się podobała? Zdecydowanie tak. Wciągnęłam się w nią naprawdę mocno. Wyglądało to mniej więcej tak: "Ej, może by pójść na dwór?" - myślę. Dziesięć minut później siedzę na drzewie i szlocham nad książką.
#trustory
---------------------------
*Nie musiałam szukać daleko tych opinii. Zostały mi dosłownie wepchnięte na wstępie, a właściwie zamiast wstępu, na samym początku książki, jeszcze przed dedykacją. Słaby pomysł. Czułam się jakby wydawnictwo wciskał mi książkę ze sztucznym uśmiechem na twarzy i wrzaskiem "Hej, popatrz, kup to! Inni uważają, że jest super! No kup, nie pożałujesz!"
Czytaj dalej...

sobota, 30 kwietnia 2016

Co w trawie piszczy?

Lubię czasem zrobić coś zupełnie innego niż zwykle. Na przykład polepić z modeliny... Zaczęło się od tego, że potrzebowałam pojemnika na kolczyki. Po domu walało mi się wręcz idealne pudełko po jakimś kremie. Postanowiłam je trochę podrasować. Zaczęło się oblepienia zieloną modeliną (akurat miałam sporo na stanie). Potem, w przypływie inwencj
Czytaj dalej...
Page 1 of 3123Dalej »Ostatnia
Zeszyt w kółka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka