Targi Książki w Krakowie

Pierwsze spostrzeżenie z Targów nie jest w żadnym stopniu zaskakujące; było strasznie dużo ludzi. Nie wiem czego się właściwie spodziewałam, ale na pewno liczyłam, że będzie się dało w miarę swobodnie poruszać (spoiler: przeliczyłam się).

W sumie i tak miałam farta. Po pierwsze: mieliśmy kupione przez Internet bilety. Po drugie: w środku byli moi znajomi, którzy poinformowali nas, że dzięki temu nie musimy stać w długiej na cały parking kolejce. Gdyby nie to, pewnie autorytatywna pani w kamizelce odblaskowej zapędziłaby nas do ogonka (w sumie to nawet zapędziła, ale szybko się ewakuowaliśmy).


Drugie spostrzeżenie: byłam na targach zdecydowanie za krótko. Udało mi się spotkać z najwspanialszą Grupą pod słońcem (jeśli koło toalet na górze natknęliście się na ludziów zaśmiewających się ze słów takich jak „sokokineza”, ubranych w dziwne koszulki i obwieszonych zwiadowczymi gadżetami – tak, to byliśmy my). Totalnie nie żałuję tego czasu - w końcu nie codziennie spotyka się pierwszy raz w życiu ludzi poznanych przez Internet i w dodatku potrafiących perfekcyjnie unosić jedną brew, ale kiedy już się rozeszliśmy, okazało się, że została mi jeszcze tylko godzina na połażenie.

 Godzina to zdecydowanie za mało, żeby porządnie się ogarnąć i poczuć tę niesamowitą atmosferę miejsca szczelnie wypchanego książkami i ludźmi . W dodatku telefon z targową apką (za którą organizatorzy mają u mnie dużego plusa) i w ogóle wszystkim, postanowił sobie odejść do krainy wiecznych łowów (to nie tak, że zapomniałam go wcześniej naładować, niee). Z tego wszystkiego nie udało mi się spotkać Rilli. No cóż, może za rok…

Co da się zrobić w godzinę? Bardzo chciałabym skłamać i powiedzieć, że całkiem sporo, ale prawda jest taka, że nie koniecznie. Zwłaszcza kiedy ma się utrudnione poruszanie i jęczącego młodszego brata nad uchem. Połaziłam trochę po stoiskach (konsekwentnie omijając wzrokiem ustawiony strategicznie, tuż przy wejściu do sali Wisła pawilon miesięcznika „Egzorcysta”).


Niestety nie udało mi się namierzyć żadnego wydawnictwa anglojęzycznego. Trochę szkoda, bo to był jeden z moich głównych celów. Kupiłam sobie za to ślicznego, nowiutkiego „Magnusa Chase i bogów Asgardu”, do którego dorzucali bardzo fajną zawieszkę na klamkę (zorientowałam się, że to chyba jednak nie jest kolejna zakładka dopiero w domu :’) ).

Zabrnęłam też okolice wydawnictw komiksowych. Moim drugim wielkim celem na Targi było, żeby kupić sobie jakiś komiks. Jakikolwiek… ale najlepiej autorstwa Spella, bo absolutnie uwielbiam jego twórczość. Po chwili wahania pomiędzy „Przygodami Stasia i złej nogi”, a „Ostatnim przystankiem” zdecydowałam się na to drugie, bo Staś jest bądź co bądź dostępny w Internecie (klik) (ale i tak kiedyś go dorwę, zobaczycie!).

No i się w „Ostatnim przystanku” zakochałam. Przyznaję bez bicia, jedyna styczność jaką miałam z komiksami to „Tytus, Romek i A’Tomek’ oraz „Asterixy”, więc zdecydowanie nie jestem znawcą tematu, ale mam wrażenie, że komiks niemy to taki zupełnie inny świat. Trzeba się bardzo skupić, uważnie wpatrywać w każdy kadr, żeby w ogóle zrozumieć o co chodzi… a i tak interpretacja jest bardzo swobodna, bo nie znamy nawet imion bohaterów.

Z innych zdobyczy – mamy sporo autografów, milion zakładek i… tak, zgadliście – więcej książek. Zresztą zobaczcie sami:

Najdroższa siostrzyczka z właściwym sobie skąpstwem nie wydała ani grosza na książki. Za to skwapliwie zbierała wszystkie ulotki, zakładki, etc. 

Mniej więcej kompletny stosik naszych zdobyczy. Brakuje tylko gigantycznego tomiszcza o machinach wojennych, które zafundował sobie brat.

Może kojarzycie Andrzeja Kruszewicza. Dyrektor warszawskiego ZOO i ornitolog. Bardzo polecam jego audycję w radiowej "Trójce", w piątki, trochę przed siódmą rano. No i ma fajne pieczątki z gołębiami.


Szczygieł zapytał mamy, czy ma zadedykować książkę "Pani Katarzynie", czy raczej się spoufalić. 
mój ci on!



8 komentarzy :

  1. Wreszcie kolejny post i nie wiem czy cieszyć się czy złościć, bo zawsze obiecuję sobie, że pójdę szybciej spać, choć nigdy mi to nie wychodzi :( No, ale co tam spanie, nowy post trzeba zerknąć... przeczytać do końca ... no i napisać opinię. :P Mnie niestety nigdy nie udało się być na żadnego rodzaju targach (naprawdę :(), być może dlatego, że mieszkam z dala od Krakowa czy Warszawy ;), ale mam nadzieję, że kiedyś mi się uda! Pewnie jest to super okazja do nowych zakupów czy różnych ciekawych spotkań. A tak swoją drogą to powiem Ci, że zaciekawiłaś mnie tym komiksem ''Przygody Stasia i Złej Nogi'' i pewnie przeczytam (wersję internetową) :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Stasia" naprawdę polecam. Hej, mieszkam na drugim końcu Polski i udało mi się dojechać do Krakowa, więc trzymam kciuki, że Tobie też się uda :)
      Ja też już chciałam iść spać, no ale jest nowy komentarz to trzeba odpisać XD

      Usuń
    2. Naprawdę się wczytałam w ''Stasia'' no cóż (wiesz może czy gdzieś jest więcej podobnych komiksów? :D) odstawiam plany wyspania się na następną noc! :P

      Usuń
    3. Polecam spojrzeć na bloga i fanpage autora, o ile wiem w Internecie jest dostępny jeszcze przynajmniej jeden skończony komis jego autorstwa (jeden po polsku, bo są jeszcze jakieś po angielsku). Świetne komiksy robi też Szarosen (szarosen.blogspot.com)

      Usuń
    4. Dzięki, z pewnością zerknę, ale nie dzisiaj! :p

      Usuń
  2. Na targach w Krakowie nigdy nie byłam, za to dwa lata temu wpadłam do Warszawy i łomatko, ile ludzi... aż trudno uwierzyć w statystyki, które stawiają nasz poziom czytelnictwa na jednym z ostatnich miejsc. Fajnie, że jednak ludzie chodzą na takie imprezy :)
    Ja zorientowałam się, że mimo całej sympatii i ogromy sentymentu do Riordana zupełnie nie ciągnie mnie do nowej części Magnusa, mimo że pierwsza mi się podobała, jakoś nie mam pędu do poznania ciągu dalszego :( Może mi się to już przejadło po prostu?
    Ja na komiksach nie znam się w ogóle, chociaż kiedyś czytało się namiętnie Asterixy, Tytusy (piona! Komiksy mojego dzieciństwa, uwielbiałam je :D), Kajka i Kokosza, Tintina. Uwielbiałam je ♥ Teraz jednak moja styczność z komiksami jest bardzo mała (w tym roku machnęłam ze cztery mangi i to wszystko, za to fajne były - polecam ,,5 cm na sekundę", wzruszające i naprawdę piękne, cudna opowieść. Polecam bardzo, urocze, smutne i piękne. I ,,Opowieść panny młodej" jest całkiem spoko, pod względem ślicznych rysunków - ten klimat Bliskiego Wschodu i nade wszystko, te detale, ach! Pierwszy tom ,,Kuroshitsuji" też całkiem okej. Mang właściwie nie czytuję namiętnie, te akurat mi wpadły w łapki i zainteresowały, no i moja przyjaciółka próbuje mnie tym zainteresować - pożyczyła. Działa, fajne są, chętnie sięgnę po inne tytuły :) Ach, wybacz nieskładny nawias) a w sumie ostatnio napotykam na pozytywne recenzje wielu i może spróbowałabym wejść w ten świat głębiej? Czemu nie :)
    O, Kasdepke! Jego ,,Mitologia grecka dla dzieci" (czy jakoś tak) była ważną częścią mojego czytelniczego dzieciństwa :')
    Pozdrawiam cieplutko!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że nie mogłam się wtedy na tym pojawić :( zostaję tu na dłużej i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego, Targi odbywają się co roku :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń

Cieszę się, że dotarłeś aż do tego momentu :) Wobec tego możesz poświęcić chwilę i skomentować. Mile widziane zarówno pochwały jak i krytyka (byle uzasadniona i bez wulgaryzmów!). Nie mam nic przeciwko, żebyś podpisał się linkiem do swojego bloga, pod warunkiem, że zrobisz to raz, a nie pod każdym postem.

Zeszyt w kółka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka